wtorek, 21 lutego 2012

Śledzik w brokatach

Śledzik, ostatki, podkoziołek...Jak zwał, tak zwał. Ważne, że udało się jeszcze Laborantkom rzutem na taśmę  przedstawić kreację z kwiatem sztucznym w roli głównej, przeznaczoną na ostatni dzień karnawału. Czy mogą ją nazwać roboczo - "śledzik w brokatach i różowa zasmażka"? Ale gwarantują, że w rzeczywistości wyglądała pięknie! Teraz trzeba tylko przygotować w nonszalancko noszonej kreacji pyszną kolację dla Rodziny, a potem wyciągnąć pranie i już prawie wieczór dla nich.



A do potańczenia czysta energia - Kate Nash :)

czwartek, 16 lutego 2012

Na imieniny do... Danuty

Laboratorium Bez Wody rozpoczyna swój pierwszy cykl postów - "Na imieniny do...".
Dziś 16 luty, a zatem pięknie zrobione i odświętnie ubrane Laborantki, z jaskrami (sztucznymi) w nieco zmrożonej dłoni, wędrują do DANUTY :)




Wszystkim cudownym Danutom Laboratorium Bez Wody składa najserdeczniejsze życzenia, 
a Laboratoryjny duet BA-BA śpiewa gromkie STO LAT! STO LAT!


PS Szczególnie ciepłe myśli kierujemy dziś do tej jednej jedynej Danusi. Buziaki Mamciu :*

środa, 15 lutego 2012

Jeszcze walentynkowo



Wygięły wieszaki i dodały do nich serduszka od Uli.

Art Piaskownica - wyzwanie pierwsze


Czy wspominały, że są uzależnione? A więc tak, są uzależnione od specjału noszącego dumną nazwę "Przysmak dworski". Zajadają się tym peklowanym mięskiem ze słoika każdego dnia. Mężowie też dali się wciągnąć w ten nałóg (obowiązkowo przynajmniej jeden słoiczek zapasowy w domu). Dzieci, póki co, głośno protestują, nazywając ten delikates "Świństwo dworskie". W szafkach, na półkach w piwnicy rozpanoszyły się puste słoiki.
I właśnie te słoiki Laborantki postanowiły wykorzystać odpowiadając na wyzwanie rzucone przez Art Piaskownicę. Należało stworzyć coś ciekawego wykorzystując zużyte szkło. Akcja nosi nazwę "recykling" (Edycja Nulki). Weszły w to!
 

wtorek, 14 lutego 2012

Ważna data?


"Mamo, mamo! Jutro Walentynki!". Takie rewelacyjne wieści przyniósł ze szkoły syn jednej z Laborantek. "Jak tam lekcje?"- pyta zatroskana rodzicielka. "E tam...Mam już kartkę Walentynkową dla Pauli! Zrobiłem na lekcjach" - rozmowa z synem wyraźnie się nie klei. Laborantka kiwa głową (tak na wszelki wypadek). Co tam szkoła, najważniejsza jest przecież miłość pierwszoklasisty! 
Dziś Laborantki ustaliły przy porannym "kompocie", że chyba jednak trzeba będzie jakoś odnotować tę chwalebną datę na blogu. Tylko, że w "przykuchni" akurat z materiałami florystycznymi krucho. Trzeba będzie sięgnąć po zwykłe domowe sprzęty. Rozbierają garderobę na części pierwsze, prują swetry, zaglądają do spiżarki, łamią zaschnięte badyle z wazonu... Poświętują sobie Dzień Zakochanych. A co! 

 

Ciekawe czy Wy świętujecie ten dzień, a może omijacie go z daleka?

piątek, 10 lutego 2012

Bez (bieżącej) wody

Jeszcze w styczniu cała Polska świętowała nadejście wiosny. Tymczasem w lutym jedna z Laborantek nieopatrznie wybrała się na wieś i ...stoczyła morderczą walkę z zimą. 
W założeniu - narty, igraszki na śniegu z dziećmi, wieczory przy kominku, nadrobienie czytelniczych braków. Gdy przyszły mrozy była pewna, że wystarczy po prostu więcej dołożyć do pieca. Ale nie! Trzeba było się bardziej natrudzić, a miastowej dziewczynie nie przychodzi to łatwo. Musiała się mocno przekonywać do cogodzinnych wyjść na siarczysty mróz (-30stC w nocy) do drewutni po drewno, które kominek zżerał w zadziwiająco szybkim tempie (a w domu ciągle zimno). Nie poddała się gdy wysiadły korki i trzeba było je naprawiać nocną porą na dworze balansując na koszu na śmieci (jednak 1.8m wzrostu czasami nie wystarczy). Nie straciła głowy nawet wtedy gdy w błogim śnie usłyszała wybuch telewizora i poczuła swąd palących się przewodów (okazało się, że we wsi nastąpiło potężne spięcie i dzięki jej zgłoszeniu we wsi nie spaliły się wszystkie możliwe urządzenia elektryczne). To, że akurat następnego dnia skończył się gaz w butli nie było żadną wielką hecą. Ale miastowa panna nie przeżyje bez... bieżącej wody. Zamarznięta rura nie chciała słuchać gróźb i próśb. Pozostała niewzruszona z całą zlodzoną zawartością w środku.
Zima wygrała. Laborantka spakowała Rodzinę, tobołki, pięknie naostrzone narty i wróciła do miasta. Pokonana.

Na pociechę taki oto trochę wiejski, cepeliowy w wymowie wianek zainspirowany zimowymi chłodami.


poniedziałek, 6 lutego 2012

Kwiatek do kożucha

Laborantki przedstawiają dziś kwiatowe broszki odporne na arktyczne mrozy (jakie to praktyczne). Obróbce poddały dwie sztuczne gerbery, które na pewno nie zmarzną.

Pierwsze wersje kwiatków do kożucha przed Wami.

Nieźle? Tak sobie? Może być? Założyła byś?






Zaraz, zaraz, ale to było inaczej. Kwiatek do kożucha nie pasuje.
I co teraz? I co teraz?
.... No to pod kożuch będzie.

"Kompot" dla wszystkich!!!
LAB
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...