środa, 30 maja 2012

WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 10

Temat: CIEŃ


Po męczącym  dniu Laborantki wyglądają jak własne cienie. Stanie w korkach może wykończyć. Ach te remonty dróg i autostrad. Ale będzie pięęęęknieee.

wtorek, 29 maja 2012

WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 9

Temat: Z GÓRY


Jak najbardziej z góry i to z niejednej. Swoje przeszły i pozostały we wspomnieniach. Żywot zakończyły z wdziękiem w Dolomitach (zdjęcie poniżej).


autor: Dawid

Znalezione nie kradzione






"Chłopaki - włóżcie kapcie, poukładajcie książki, pościelcie łóżka, chodźcie jeść, umyjcie zęby, posprzątajcie zabawki!" -Laborantka B przez cały boży dzień zrzędzi swoim ukochanym dzieciom. Słuchać się tego nie da, więc chłopaki nie słuchają. Laborantka mozolnie podnosi po raz setny dinozaury, autka i inne takie tam. Chętnie by się tego wszystkiego pozbyła, ale konsultacje w tej sprawie z potomstwem mogą trwać latami. Przychodzi jej do głowy pewien chytry pomysł  - można by to chińskie badziewie wtrynić do wianka. To znaczy dekorację z tego zrobić. W ten sposób nic nie pałętałoby się pod nogami, a badziewie może nawet nabrałoby bardziej szlachetnego, artystycznego charakteru. Wszystkich, którzy dobrnęli do tego momentu zawiłej historii Laborantka B prosi nie podejrzewać jej o odwet za bałagan na biednych dzieciątkach. Po prostu - "znalezione nie kradzione" (na co dzień absolutnie nie stosuje tej zasady, to jest wyjątek), leży biedne porzucone - trzeba się zaopiekować. No i przygarnęła parę autek - nic nie zauważyli. Z perspektywy dzieci jakimś cudem zrobiło się miejsce na kolejne zabawki i już!



poniedziałek, 28 maja 2012

WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 8

Temat: JAK SIĘ DZIŚ CZUJESZ





Dzisiaj jestem smutna jak ptak.
Dzisiaj jestem smutna jak deszcz.
Leżę sobie w trawie na wznak,
sama nie wiem, czemu tak jest.

Promyk słońca zalśnił i zgasł.
Trzmiel nade mną krąży i gra.
Czy to moje włosy, czy las?
Czy to śpiewa wilga, czy ja?

Możesz sobie myśleć, co chcesz,
ale nie zrozumiesz i tak,
czemu jestem smutna jak deszcz,
czemu jestem smutna jak ptak.
                      
                                  Danuta Wawiłow

sobota, 26 maja 2012

WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 6

Temat: MAMA

"Moja Mama jest bardzo ładna!" - zdanie powtarzane od najmłodszych lat.
"Być jak Mama!" - odwieczne marzenie córeczki.
"Zostać Mamą!" - nie zawsze takie proste.
"Być Mamą!" - najsłodsza rzecz na świecie!!!



piątek, 25 maja 2012

WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 5

Temat: CZERWONY KOLOR




Laborantka A znalazła go w trawie. W miastach, daleko od natury, przyroda szaleje, oj szaleje, że HEJ!
Przypomniała też sobie wierszyk z dziecięcych lat
                                          
                                            Muchomorek, muchomorek
                                            ma kapelusz w biały wzorek
                                            i z tej strony, i z tej strony,
                                            kropeczkami jest upstrzony.

Lista zaproszonych

Hurrraaa!!! Jest pierwszy tak oczekiwany gość, a w zasadzie "gościówa", które przyjęła zaproszenie do zabawy w "książkowe zauroczenia". Tak więc lista otwarta, "podaj dalej" uruchomione, a Laborantki z zapartym tchem czekają na kolejnych gości.
Już oficjalnie można ogłosić, że pierwszą chętną do zabawy jest ANITA, prowadząca blog anita się nudzi Ciekawe co też ona tam ma na regale z książkami? Laborantki wiedzą na pewno, patrząc na cudeńka wykonane przez Anitę i na jej aranżacje uwiecznione na zdjęciach, że te książki mają farta i mieszkają w pięknym otoczeniu... Zobaczcie sami.

Przed momentem dołączyła do zabawy blogerka, która zwie się RUMIANEK, prowadząca blog Rumiankowo To zapalona scrapbookerka, jak pisze i jak widać na blogu szczęśliwa żona i mama, uśmiechnięta dziewczyna. Spójrzcie koniecznie jakie pomysły rodzą się w jej głowie.

Ta tammm! Kolejna dzielna blogowiczka podjęła wyzwanie i zdecydowała się odpowiedzieć na bardzo osobiste, podchwytliwe, nurtujące, nie dające spokoju, intymne pytania o jej książkowy świat. Tą osobą jest Magda. Fajna osoba, którą Laborantki poznały na urodzinach Koralium. Żeby zobaczyć co jej w duszy gra odwiedźcie jej bloga - (po)tworzenie- Deszczowa Mia A gra tam orkiestra pozytywnych emocji:)

czwartek, 24 maja 2012

WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 4

Temat: STOPY


Letnie stopy - trochę przykurzone, bardzo ruchliwe i koniecznie bose. Stopy użyczyli najlepsi z najlepszych. Buziaki i podziękowania dla Nich!!!

 * * *

PS Miało być inaczej, bo to w końcu wyzwanie, trzeba poczuć ryzyko, pokonać wstyd, zwalczyć strach towarzyszący przełamywaniu barier, zrobić COŚ!!! Niestety dziś Laborantka A nie sprostała :( Może jutro...

Książkowe "zauroczenia"

Parę dni temu Laborantki zostały zaproszone przez zwariowaną Maryś do internetowej zabawy "podaj dalej". Tym razem nie o florystykę chodzi, nie o sztuczne kwiatki i inne "przydasie". Tym razem Laborantki mają uchylić rąbka tajemnicy i przedstawić swoje książkowe "zauroczenia". Wpadły w popłoch, bo to wymaga chwili zastanowienia, a tu nawet na zrobienie obiadu czasu brak. Do tego są dwie, a to oznacza dwa różne komplety odpowiedzi:) Ale jednak czas się znalazł i tym razem, jako że Laborantka A dzielnie uczestniczy w wyzwaniu fotograficznym, rękawicę podejmuje Laborantka B. Tym samym do zabawy w "podaj dalej" zaprosiła 5 kolejnych osób (zostały poinformowane mailem). Jeżeli się zgodzą wskaże je oficjalnie na blogu. Jeżeli, nie będzie szukała dalej. No a poniżej mały elaboracik Laborantki B o książkach:



„Herbata stygnie, zapada zmrok, a pod piórem ciągle nic…” (a w zasadzie na ekranie monitora ciągle nic). Laborantki tym razem nie dojdą do porozumienia. Jednak rozbieżność charakterów daje o sobie znać i jednej spójnej listy od składu Laborantek jako całości nie da się pozyskać. Rozważna i Romantyczna sięgają po zupełnie inne książki. Ale w sumie to dobrze, bo tym sposobem dyskusje w „przykuchni” są o wiele ciekawsze (np. „Jak mogłaś to czytać?!”). Poza tym Laborantki odkrywają jaki to cud, że stanowią taki zgrany duet.  

 
Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
W towarzystwie „pożeraczy książek” Laborantka B czuje się co najmniej jak Tadek-Niejadek. Można powiedzieć tak-czytało się, oj czytało! Nawet Rodzicom się „dorosłe” książki w dzieciństwie podkradało. Teraz, gdy samemu jest się Rodzicem, jakoś tak wyszło, że Laborantka B jest  ekspertem w dziedzinie książek dziecięcych. W dużej mierze wynika to z faktu, że książki z tej kategorii mają pierwszeństwo w rezerwowaniu najbardziej dogodnych godzin w grafiku dnia (tzn. można się w przytomny sposób na nich skupić). Gdy już zapada głęboka noc i w domu nastaje cisza, którą spośród mieszkańców zna tylko Laborantka B, garnki, pranie i niedokończony obiad nie dają już o sobie znać, nastaje czas zarezerwowany dla innych książek, tych bardziej dorosłych.  Tyle tylko, że one muszą stoczyć heroiczną walkę ze zmęczeniem Laborantki i niestety, wstyd przyznać, często tę walkę przegrywają (ach, gdyby można było rozprawić się z tym zmęczeniem jak z „danonkowym” głodkiem z reklamy).
Gdy już Laborantce udaje się przytrzymać opadające powieki najchętniej sięga po literaturę, w której zło wręcz ocieka krwią. Nie wiadomo dlaczego, ale Rozważna lubi czytać książki obnażające anatomię zła (jakieś zboczenie czy co?). To np. książki o holocauście („Dziewczynka w czerwonym płaszczyku „ Romy Ligockiej, „Malowany ptak” Jerzego Kosińskiego), współczesna literatura faktu ( „Nocni wędrowcy” Wojciecha Jagielskiego) czy literatura piękna inaczej „Pachnidło” Patricka Suskinda. Ciężkie tematy dobrze napisane. Oczywiście Laborantka B nie stroni też od lżejszych tematów – lubi książki podróżnicze, biografie, teksty napisane z humorem.
 
O jakiej porze dnia najchętniej czytasz?
Zapewne najchętniej Laborantka B czytałaby książki w ciągu dnia, gdy umysł i ciało jeszcze są w miarę rześkie. Niestety okoliczności na to nie pozwalają, więc jedyną możliwą porą, jak już pisała, jest późny wieczór. I w tym cały problem. Wieczorem Laborantka skonana rzuca okiem na 1 stronę książki po czym ostentacyjnie zapada w sen. jJak znajdujecie czas na pochłanianie książek? Podajcie proszę receptę.
 
Gdzie czytasz, w jakiej pozycji czytasz?
A… To pytanie nasunęło Laborantce B odpowiedź na rozpoczętą powyżej polemikę! Laborantka czyta po prostu na leżąco w łóżku i to prawdopodobnie ta pozycja czytania skazuje ją na te czytelnicze niepowodzenia. Za wygodnie. Trzeba będzie zająć miejsce na twardym krześle przy kuchennym stole.

Jaką książkę ostatnio dostałeś/kupiłeś?
Już jakiś czas temu Laborantka B przestała kupować książki dziecięce. Wypożycza tonami z biblioteki. W domu taki tonaż byłby trudny do ustawienia. Zostają perełki:  m.in. „Dzieci z Bullerbyn”, „Madika z Czerwcowego wzgórza”, seria o Małej Lottcie Astrid Lindgren, książki o Pettsonie i kocie Findusie Svena Nordqvista (poleca gorąco!!!), „Poradnik prawdziwych tropicieli” Andrzeja Wajraka, Wierszyki Doroty Gellner ze śmiesznymi ilustracjami Macieja Szymanowicza, no i oczywiście „Koszmarny Karolek” Francesci Simon.
W kwestii zakupu książek Laborantka B może liczyć na męża. Ostatni zakup „Egzekutor” Stefana Dąmbskiego, biografie Steve’a  Jobsa i Keith’a Richards’a. Samodzielnie Laborantka zakupiła ostatnio „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały” i „Jak mówić, żeby dzieci się uczyły”. Podobno skuteczne. Wypróbuje i da znać.

Co czytałeś ostatnio?
Ostatnio na nocnej półce leżały – „Trans” Manueli Gretkowskiej („pokręcony” tekst) i „Listy z pudełka” Ann Kirschner (wspomnienia Żydówki z czasów II wojny  światowej).

Co obecnie czytasz?
Laborantka B chce odświeżyć sobie swoją przyjaźń z książką „Życie Pi”. Czytała ją z zapartym tchem jakieś 8 lat temu, będąc bezdzietną młodą mężatką z głową w chmurach. Teraz doroślejsza próbuje wgryźć się w filozoficzny aspekt tej książki. Druga pozycja do przeczytania to „Drwal” Michała Witkowskiego.  Według Męża będzie się działo.

Zaginasz rogi czy zakładka?
Ani to, ani to. Nie uwierzycie, Laborantka B dzielnie próbuje zapamiętać numer strony! (a potem szaleńczo wertuje książkę w prawo i lewo).

Audiobooki, e-book?
Jak najbardziej audiobooki dziecięce, często będące nie tyle zwykłym czytaniem książki z intonacją, ale wspaniałym niewidzialnym teatrem dźwięków, melodii, słów. Z dzieciństwa uwielbia całą serię Bajek-Grajek (najulubieńsza to „Miki-Mol i zaczarowany kuferek czasu”, „Dzieci Taty Abecadła”, „Dar rzeki Fly”, Baśń o Sierotce Marysi). Dzieci też zostały zarażone. Teraz namiętnie słuchają wspaniałego Jerzego Sthura czytającego przygody kota Findusa, Irenę Kwiatkowską i jej  interpretację „Dzieci z Bullerbyn”, „Pipi Pończoszankę” i „Karlsona z dachu” przezabawnie przeczytane przez Edytę Jungowską. I wiele innych. To wszystko jest po prostu świetne.

Ulubione książki z dzieciństwa?
Trzeba było ostro okroić listę i ku rozpaczy pozostałych zwyciężyły:
1.       „Dzieci z Bullerbyn”-dumna pierwszoklasistka przeczytała w 2 dni. Ta książka w przyjemny i łatwy sposób pomogła Laborantce wejść w rolę „osoby, która lubi czytać”,
2.       „Pan Samochodzik” – może to wstyd, ale uwielbiała to czytać. Do dziś zresztą lubi w wakacje coś z tej serii łyknąć. Nawet starała się przekazać to „zauroczenie” 13-letniemu synowi kuzynki. Po przeczytaniu fragmentu stwierdził – za długie opisy przyrody i w ogóle mało życiowe bez tych komórek i PSP. A Laborantka B właśnie czuje nostalgię za tą inną, trochę bardziej dziką przyrodą PRL-u, światem bez telefonów komórkowych i drogach, gdzie wolno sunęły Fiaty 126P.Czasami marzy się chropowatość tamtego świata. Bo obecny konsumpcjonizm mierzi (ale się w nim tkwi).
3.       „Tajemnica zielonej pieczęci” – za wsparcie i zabicie potwornej nudy podczas pewnej okropnej kolonii,
4.       „Mity Greckie” – po przeczytaniu tej pozycji o mało nie została archeologiem,
5.       „Buszujący w zbożu” – sentyment – Tata czytał córkom do poduszki. Zagadkowe posunięcie…

Postać, którą cenisz najbardziej?
Może to Maria i Magdalena Kossakówny – jak one potrafiły frywolnie korzystać z życia! Roma Ligocka? (jako dziewczynka w czerwonym płaszczyku, za odwagę przypomnienia sobie „jak to było”, chociaż pamięć chętnie by się zatarła). Bezwzględnie Koszmarny Karolek – bo sprawia, że dzieci Laborantki są przy nim Aniołami.

Książki, które pozostawiły po sobie wrażenie i chcesz do nich wracać?
Ulubione w zależności od okoliczności:
1.       „Maria i Magdalena” Magdaleny Samozwaniec
2.       „Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” Romy Ligockiej
3.       „Kraina Chichów” Jonatana Carolla
4.       „Koszmarny Karolek” – Francesci Simon,
5.       „Polka” Manueli Gretkowskiej
I wiele, wiele innych…

Spowiedź dobiegła końca. Czy Laborantka B dostanie rozgrzeszenie? Laborantka zaprasza do dyskusji, a zaproszone osoby wymieni w kolejnym poście. Pozdrowienia!


wtorek, 22 maja 2012

WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 2

Temat: ULUBIONE SŁOWO 



Laborantka A zdecydowała się na "KOLOR". Pociągają ją kolorowi ludzie i ich kolorowe dusze, fascynują kolorowe wnętrza, miasta i krajobrazy, uwielbia kolorowe stroje, kolczyki i makijaże. Uważa, że KOLOR w życiu jest bardzo ważny - dosłownie i w przenośni.


poniedziałek, 21 maja 2012

W angielskim stylu - Art Piaskownica wyzwanie czwarte

Ha, ha! Znowu wtryniają się z zabawkami do Art Piaskownicy. No po prostu nie mogły się oprzeć! Tym bardziej, że tylko licho wie jak to się stało, że zarówno dziewczyny z Piaskownicy (a dokładnie Anita, bo to jej edycja), jak i Laborantki, w tym samym czasie pomyślały o zrobieniu opasek. Właściwie to małych dekoracji na głowę w szykownym, angielskim stylu. Jaka szkoda, że nie są one tak popularne w Polsce...
Na całej tej szopce z opaskami cierpi korespondencja z Maryś, która parę dni temu zaprosiła Laborantki do wspólnego odkrywania swoich "książkowych oczarowań" - do zaczytania jeden krok... Maryś, nie bój się - się myśli, się czyta, się pisze. Już wkrótce wszystko będzie w tym temacie jasne. Elaborat będzie, że hej!:)




WYZWANIE FOTOGRAFICZNE - Dzień 1

Temat: PIERWSZA RZECZ JAKĄ WIDZISZ KIEDY WSTAJESZ RANO


Rankiem Laborantka A, zwykle niedospana i zła, wygląda przez swe okno na świat i dlatego pierwszą rzeczą, którą widzi jest jej zupełnie niefirankowa firanka.

piątek, 18 maja 2012

Palma na głowie

No może nie palma, ale jednak kwiaty we włosach. Ruszyły ten temat ostatnio tak modny, bo już zimową porą za nimi "chodził". Chodził, chodził, ale nic u Laborantek nie wychodził. Eksperymentowały wtedy z czymś innym. Teraz w końcu czas na opaski z kwiatkami. Są prototypami w pracy nad ozdobą we włosy, którą jedna z Laborantek chce założyć na ślub kuzyna. Oczywiście ma zachwycić! Ale za nim do tego dojdzie (bez wątpienia:), muszą parę kwiatów pomiętolić, kilka opasek złamać, od czasu do czasu przypiec palca klejem na gorąco. Poniżej pierwsza partia (szumnie powiedziane;) ozdób z serii "Romantycznie".



czwartek, 17 maja 2012

Z wizytą w... Koralium

Jeszcze parę słów o sobotniej wizycie urodzinowej w Koralium. Po miłym przyjęciu zawsze wypada przecież zadzwonić z podziękowaniem. Laborantki, niestety jak zwykle spóźnione, pozwolą sobie to zrobić na blogu. Tak więc pięknie dziękują za zaproszenie do tego Zagłębia Korali i innych "przydasiów", które dzielnie działa na rynku już od 5 lat, krzewiąc rękodzieło wśród hanysek i nie tylko. Podobnie jak na Jarmarku Wielkanocnym, Laborantkom udało się spotkać ciekawe osoby, których pasje i sposób bycia są wielce inspirujące. Pomimo ponurej pogody fajnie było Was wszystkich spotkać i podpatrzeć nowe pomysły. Jeszcze raz 100 lat! Swoją drogą ciekawe jak wtedy będą wyglądać nasze piękne Katowice (bo teraz zza okna widać jeden wielki plac budowy i to jest akurat mało inspirujące).

wtorek, 15 maja 2012

Na imieniny do...Zofii

Miało być jak zwykle napisane z humorem, ale tym razem się nie da. Po prostu się nie da, bo łzy ciągle jeszcze same napływają do oczu. Tym postem jedna z Laborantek chciałaby oddać hołd zmarłej niedawno Pani Profesor Zofii Kędzior. Ta świetna osoba, o niebanalnej osobowości była dla B. wielkim autorytetem. Pomagała w pracy naukowej i zwyczajnym, codziennym życiu. Podsuwała pomysły, bez zbędnych wyrzutów i komentarzy dopingowała w podejmowaniu życiowych decyzji. Nigdy nie była na "nie"...
Jak co roku chciałoby się wysłać imieninową kartkę, usłyszeć charakterystyczny głos, zobaczyć znajomą sylwetkę. Niestety już nic z tego. Ale jednak to wszystko pozostanie w głowie i na zawsze w sercu. Dziękuję. B.
  

sobota, 12 maja 2012

Kręcą wianki

Tak jak pisały ich konikiem są ostatnio wianki. Opracowany wzór okazał się "chodliwy" i Laborantki poczuły smak prawdziwego biznesu. No może biznesiku. Rzuciły się w wir produkcji - nawijają motki, okręcają włóczki na podkłady, dopasowują elementy dekoracyjne. A to wszystko z zegarkiem w ręku. Mierzą sobie czas wykonania i okazuje się, że w zasadzie są pracownikami do zwolnienia. W tym tempie zarobią może na kromkę chleba i to bez masła. Dobrze, że humor ich nie opuszcza. No i przeniosły się na kanapę. A może to ta kanapa tak je spowalnia? Ale przysięgają, że siedzą tylko na brzeżku, nie zatapiają się w jej wygodne poduchy. Pracują, jak bum cyk, cyk.









środa, 9 maja 2012

Życie pod kloszem

Laborantki zaczęły się zastanawiać czy nie są przede wszystkim poszukiwaczkami i promotorkami nietypowych pojemników na kompozycje kwiatowe, a nie jak pisały, orędowniczkami sztucznego kwiatka. Znowu znalazły coś ciekawego i muszą to pokazać.
W pewnej hurtowni natknęły się na urocze (ach jak milusio) paterki (jeszcze bardziej milusio) na muffinki, albo inne słodycze. Właściwie same nie wiedziały na co to i jak się z tym obchodzić. Wpadł im jednak do głowy pomysł na stworzenie scenki rodzajowej, którą, tak jak w śnieżnej kuli, można zamknąć pod kloszem. Tak więc mamy tu złotego ptaszka wciąż wijącego swoje gniazdko i smutnego misia, który znudzony czeka na kamieniu już chyba tylko na koniec świata. Tematyka  wyszła raczej ciężka, za to prace wyglądają całkiem słodziutko.







wtorek, 8 maja 2012

Urodziny Koralium

W dzisiejszym poście Laborantki oddają głos Koralium, które lada dzień będzie hucznie świętować swoje PIĄTE URODZINY! Szczegóły na plakacie.

 
PS Laborantki też tam będą ;)

piątek, 4 maja 2012

Wiosenny kicz z bazarku

Wiosną wszystko jest wręcz odblaskowo kolorowe - soczysta zieleń, kwiaty we wszystkich kolorach tęczy, fluorescencyjne słońce i modre niebo. Taki obraz długo pozostaje pod przymkniętymi powiekami zmęczonego mieszczucha. Nareszcie jest ładnie i nawet remont ulicy za oknem trochę łatwiej znieść!
Jeszcze zimową porą Laborantki trafiły do tajemniczego, ukrytego w obskurnej kamienicy zakątka, który okazał się bazarkiem rzeczy używanych. Sam sklepik nie był ładny, właściwie świetnie komponował się z otoczeniem i wyglądał jak trochę bardziej uporządkowany śmietnik. Ale za to co za cuda można z tego śmietnika wyciągnąć! Zatopiły się w tym miejscu w całości i powybierały trochę "przydasi" do swoich eksperymentów.
Znaleziony dzbanek i mlecznik są hitem kiczu, ale jednocześnie rozbrajająco urocze. Do tego najbardziej plastikowa gałąź wiśni jaką znalazły na giełdzie i już mamy wiosenny zawrót głowy. Już, już chciały do kompozycji użyć obciętą za rogiem gałąź jabłoni, ale powstrzymały się. Przecież są orędowniczkami sztucznego kwiatka! Poza tym takie sztuczne rozkwitnięte pędy Laborantki mogą trzymać i do Bożego Narodzenia, a nie jedynie trzy dni. 

środa, 2 maja 2012

Niesamowita historia pewnej koszuli

Była sobie koszula, jedna z wielu milionów koszul, które produkuje się na świecie każdego roku. Szczęśliwa posiadaczka rozmiaru M, w modnym wrzosowym kolorze. Marzyła o mężczyźnie swojego życia - przystojnym, odpowiednio zbudowanym, schludnym, kulturalnym człowieku... Czekała idealnie wyprasowana, zawsze gotowa na swoim wieszaku, czasami polegiwała na półce. Pewnego dnia jej marzenie się spełniło. Została wybrana, pięknie zapakowana i wywieziona do prawdziwego domu! Znalazła swoje miejsce na ziemi, a dokładnie na mężczyźnie swojego życia.
Koszuli z jej mężczyzną było bardzo dobrze. Dopasowali się. On zabierał ją na spotkania biznesowe, spacery, czasami do kina, czy restauracji. Ona zawsze starała się być idealna... Jednak z czasem, po wielu rytuałach prania i prasowania trochę się zdefasonowała i straciła swój zachwycający kolor. Trochę się roztyła i przybrała rozmiar M+. Mężczyzna coraz rzadziej z nią obcował, chętniej wybierał inne. W końcu rozstali się. Nie wiadomo już teraz jak to było - czy ona rzuciła jego, czy on ją. Wyprowadziła się i zamieszkała w second-handzie. Wiodła tam życie w komunie wraz z innymi "kolorowymi ptakami" ciuch-bohemy. Bywało lepiej lub gorzej, spotykała bardziej lub mniej delikatnych ludzi i już nie była sobą - tą dumnie wyprasowaną, elegancką koszulą. Stała się koszuliną w oryginalnym kolorze, z miłym dla oka wzorem kraty, powyciąganymi rękawami i poszarpanym kołnierzykiem. Przestała o siebie dbać lub inaczej -  przestano dbać o nią.
I właśnie w takim stanie znalazły ją Laborantki, które akurat buszowały w jej squacie w poszukiwaniu czegoś ciekawego do wykorzystania w swojej "przykuchni". Niezbyt ostrożnie, jak to bywa w second-handzie, wyciągnęły ją ze sterty innych polegujących koszul i w zwykłej siatce zabrały do domu. Tu też się trochę wyleżała, ale teraz nadszedł jej czas! Koszula okazała się idealnym materiałem do eksperymentów. Po zapoznaniu się z techniką "Paverpol" (serdecznie dziękują Joannie piszącej bloga za wtajemniczenie w tajniki techniki), Laborantki w specjalnej masie utwardziły oddany bez żalu przez koszulę rękaw. To było jej życiowe powołanie! W ten sposób pozostawiła trochę siebie dla przyszłych pokoleń. Laborantki przystosowały utwardzony, monumentalny rękaw do celów florystycznych, wykorzystując go zgrabnie jako wazon na wiosenne zielsko. Fajnie wygląda? To wiosenne zielsko jest trochę oszukane - oczywiście użyły czegoś sztucznego. Wygląda bardzo naturalnie prawda? Z kwiatem sztucznym da się żyć! A do tego koszule z second-handu górą! Niejeden mąż o tym wie:).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...