środa, 26 marca 2014

50 lat!

To już kolejne okrągłe urodziny. Tym razem jednak jubileusz obchodziła instytucja - Szkoła Podstawowa Laboratoryjnych dzieciaków. W przypadku rodziny Laborantki B to już czwarte pokolenie związane z tą placówką oświatową - seniorka rodu była tu nauczycielką; szwagierka, szwagier, mąż, dzieci szwagrów, dzieci Laborantki pobierali/pobierają nauki jako uczniowie szacownej szkoły; na dokładkę szwagierka zasila teraz grono nauczycielskie "Jubilatki". Historia kołem się toczy, prawda?

Taki Jubileusz nie mógł pozostać bez echa w Laboratorium Bez Wody. Do uroczystych obchodów szkoła przygotowywała się już od dawna. Laborantki postanowiły dołożyć także swoją "cegiełkę", oczywiście robiąc to co potrafią najlepiej - aranżacje kwiatowe, które, mają nadzieję, godnie udekorowały ten zacny przybytek wiedzy. Kolorystyka kompozycji miała nawiązywać do kolorystyki holu, tablicy pamiątkowej, wiosennej aury. Chyba wyszło całkiem, całkiem...


 kompozycja kwiatowa na jubileusz 50-lecia

Wszystkiego najlepszego dla Naszej Szkoły - życzyć można przede wszystkim tabunów zadowolonych uczniów, usatysfakcjonowanych pracą nauczycieli i osób wspomagających funkcjonowanie Szkoły, mało "upierdliwych" rodziców:) a także miłej, przyjaznej atmosfery i sukcesów edukacyjnych na skalę kraju, ba!, nawet świata.




sobota, 22 marca 2014

Wiosna, a sprawa obojczyka

Wiosna nie zawiodła i zawitała w pełnej krasie - na zielono, ze słońcem na bezchmurnym niebie, z kwitnącą forsycją i magnolią. Laboratoryjne dzieciaki rozpiera energia, zresztą rodziców też. Piękna pogoda gwarantuje dobrą zabawę na świeżym powietrzu. Tyle tylko że: piłka nożna odpada, wycieczka rowerowa także, podciąganie na drabinkach wykluczone, hulajnoga musi poczekać w garażu, o rolkach można zapomnieć, a rakietki do badmintona schować głęboko w szafie. Wszystkiemu winien złamany obojczyk jednego z gagatków. Diagnoza niestety niewesoła - pół roku bez sportu i intensywnego ruchu. Pewne jest, że dziecko wyjdzie ze skóry, a rodzice dostaną rozstroju nerwowego. Może basen uratuje sytuację?

W Laboratorium też dość energetycznie - Laborantki rozpoczęły wiosenny sezon kompozycjami na zamówienie, które pojadą aż do Bolonii. Oby przesyłka dotarła cała i zdrowa. Dość złamań!



wtorek, 11 marca 2014

Damski kurier...

W miniony weekend laboratoryjne kompozycje zawitały w samej stolicy! Miały do wykonania zadanie specjalne - dyskretnie udekorować stoisko firmy kosmetycznej BANDI, która wystawiała swoje produkty podczas Targów Beauty Forum. W zamyśle aranżacje Laborantek miały być odniesieniem do wiosennej aury, podkreślać delikatność kobiecej natury, proklamować wybudzenie z zimowej hibernacji, a przede wszystkim nawiązywać do baneru firmy, na którym widać wyraźne florystyczne detale w postaci kwitnących gałązek jabłoni tudzież wiśni (tu zdania są podzielone:).

Do aranżacji Laborantki zdecydowały się użyć wyszperane w hurtowni na dolnej półce, szklane niebieskie wazony. Nawiązując do zdjęcia z baneru, w kompozycji znalazły się sztuczne gałęzie kwitnącej jabłonki (Laborantki trzymają się tej wersji), które ładnie współgrały z naturalnymi gałęziami świeżo przyciętej jabłoni. Wiosenny nastrój podkreślały zielone, rosochate gałązki sztucznej rośliny ozdobnej. Zimowe elementy w tych kompozycjach to imitujące zmrożoną toń wody naczynia (taki efekt dała włożona do środka wazonów przezroczysta folia) i sztuczne kryształki, mieniące się pomiędzy gałązkami niczym okruchy lodu.

Całość była dość delikatna i krucha, dlatego Laborantki mocno się napracowały, żeby odpowiednio przygotować i zabezpieczyć przesyłkę. Owinęły każdą gałązkę i każdy kryształek papierem, wyłożyły pudło folią i z namaszczeniem włożyły kompozycje, co najmniej jak własne dziecko do wózka. Przesyłkę opatrzyły pieczołowicie oznaczeniami "uwaga szkło", "góra-dół", a do tego wykonały rytualny "krzyżyk na drogę". I na co to się zdało?! Na nic... Kurier po wypełnieniu formularzy, na oczach Laborantek, po prostu wziął pudło pod pachę obracając je do góry nogami i lekkim truchtem udał się do samochodu, gdzie przesyłka zaliczyła  jeszcze twarde lądowanie. Faceci jednak nigdy nie zrozumieją niektórych istotnych szczegółów, których na pewno nie przeoczy żadna kobieta. Pani-kurier na pewno byłaby dla laboratoryjnej przesyłki bardziej delikatna. Całe szczęście kompozycje dojechały całe i zdrowe także w męskim towarzystwie, ale następnym razem Laborantki proszą o damskiego kuriera (bynajmniej nie o damskiego boksera:)...









czwartek, 6 marca 2014

Special Days w Poznaniu

Przez ostatnie dni Pracownia była zamknięta na trzy spusty. I chociaż Laborantki do lenistwa przyznać się potrafią, to jednak tym razem nie ono było przyczyną zmiany godzin pracy Laboratorium. Wcześnie rano w zeszły czwartek A i B spakowały walizki, mały prowiancik i ruszyły w podróż po Polsce, a miejscem docelowym był Poznań, gdzie w ostatnich dniach odbywały się targi artykułów dekoracyjnych Special Days. Laborantki przeżyły kolorowy zawrót głowy, widząc tony pięknych sztucznych kwiatów, rewelacyjne donice, koszyki i naczynia do aranżacji i stosy "przydasi"- czyli artykułów dekoracyjnych absolutnie nie pierwszej potrzeby.

Laborantki nie przygotowywały się do robienia na targach zdjęć - do dyspozycji miały tylko telefon, ale nie mogą się oprzeć i pokazać Wam, drodzy Podczytywacze, jak fantastycznie zareklamowało się stoisko jednego z producentów ozdobnych wstążek i papierów. To co  może uda Wam się wypatrzeć na zdjęciach to zrobione właśnie z jego asortymentu kwiaty, a w zasadzie cały papierowo-wstążkowy ogródek. W rzeczywistości wyglądał zachwycająco!




 




 

Laborantki przybywające z przeuroczego miasteczka Katowice, w Poznaniu czuły się trochę jak zahukane dziewuchy z prowincji - trzeba przyznać, że czuć tam powiew zachodu. Podziwiały szerokie, jasne ulice, dizajnerskie restauracyjki, mnogość i rozmaitość wszelkiego rodzaju handlu. Zafascynowała je ilość ludzi, którzy nie tylko pojawiają się "na mieście", bo przemieszczają się z domu do pracy i z powrotem, ale dlatego, że po prostu chcą pobyć, poszwendać się, napić się kawy poza domem, zrobić zakupy i to niekoniecznie w centrum handlowym. Zazdroszczą tego Poznaniowi z całych sił, bo taka smutna refleksja je naszła, że Katowice to coraz częściej  miasto-widmo, w którym mało się dzieje, gdzie na rynek-plac budowy lepiej bez kaloszy nie jechać, gdzie mały, drobny handel praktycznie nie istnieje , za to w najlepsze rosną sobie jak grzyby po deszczu w samym centrum kolejne galerie handlowe, a najładniejsze handlowe ulice zajmują banki, sieciowe sklepy mięsne, piekarnie i lumpeksy. I tak powoli znikają małe kawiarenki, punkciki drobnego handlu (tak jak to i z laboratoryjnym sklepikiem się stało), o miejscach do tańczenia dla 40+  nie mówiąc.

A może to tylko pierwsze wrażenie kogoś, kto poznaje coś kompletnie nowego i, niczym ugodzony strzałą Amora, nie widzi wad, a tylko zalety? Fakt, w Katowicach Laborantki prowadzą życie skupiając się na troskach dnia codziennego. W Poznaniu mogły odetchnąć od laboratoryjnych i domowych obowiązków i wybrać się "na miasto". Poza tym były jednymi z wielu turystów odwiedzających Poznań. Tego w Katowicach uzyskać się raczej nie da. Laborantki chciałyby jednak, żeby Katowice sprawiały przynajmniej wrażenie miasta zadbanego, w którym żyją uśmiechnięci ludzie.

No, tyle malkontenctwa na ten tydzień. Limit wyczerpany! Teraz Laborantki rozpakowują tobołki, paczki i paczuszki przywiezione z poznańskich łowów - sama przyjemność. Trzeba to wszystko ładnie posegregować, część przerobić na kompozycje, obfotografować i siup do internetowego sklepu. Laborantki proszą jeszcze o chwilę cierpliwości. Pozdrawiają już promienne:)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...